80

PRL-kabaretowo - Zakończenie rejsu 1976 r.

 

Zakończenie rejsu 1976 r.


Finisz się zbliża – niedługo meta
wspomnień, wrażeń i przygód mieliśmy bez liku
jeszcze przed nami ostatni etap
podróż i... uśmiech celników.

I Pan, i Pani, i tamta dziewczyna
kto to był Fidiasz, a co kupił sąsiad –  każdy teraz wie
bazar i meczety – będzie co wspominać
podsumujmy tę podróż, zróbmy resumé.

Lotnisko – odprawa – i to chyba wszystko
i życzenia nam bliskich – do widzenia – złam nogę
daleko ta Grecja? ależ skąd – z Orbisem blisko
walizki, całusy, machanko i w drogę.

Jeszcze cło, by pokonać – pełne trwogi chwile
panie szefie, jak rany, czy dadzą nam jeść
jeden pan mi powiedział – królu, jak ja się spiłem
kumpel z litrem przyszedł mi powiedzieć cześć.

Wątpliwości, pytania – Tupolew czy Iliuszyn
ktoś tam mnie sztorcuje, ktoś mnie grzecznie pyta
ktoś tam znaczka zapomniał, nie miał grosza przy duszy
zrobiło się zrzutkę i kwita!

Jakiż to przekrój społeczny o tym powie mi lista
rzemieślników sto dziesięć, aptekarz ekonomista
przy mężu, ginekolog, rencista, fotografik
znów rzemieślnik, o rany, czy się ktoś inny trafi?
Czy nazwiska spamiętam i czy ich zadowolę
czy nie będą się kłócić o siedzenie przy stole
czy nie będę miał z nimi przykrości po drodze
co to będą za ludzie, czy też ja im dogodzę?
Czy ta grupa to będzie maszyna zziajana
czy fraszka, igraszka, zabawka blaszana?
Ta niewiedza mną szarpie i w sen wiedzie koszmarny
a z głośników głos płynie...
„dojeżdżamy do Warny"
        
    Melodia bułgarska

Cała w bieli Armenia nas czeka
a więc wiatru do żagli i w drogę
z przygodami nie ma co zwlekać
pan kapitan przedstawia załogę.
    
    Melodia rosyjska – muzyczne logo statku

I jest wreszcie – Istambuł – to nie mieści się w głowie
tu się można zatracić – tego nikt nie opowie
setki bazarów, świątyń, meczetów
bajka wyśniona w najpiękniejszych snach
nad tym króluje las minaretów
bo do Allacha należy ten świat!

Karawanseraj – czyż nie cudownie
jak wszystkie Turki, jak jeden Turek
ubrani w chusty tureckie i tureckie spodnie
tańczą równiutko, jakby pod sznurek.
        
I jeszcze bazar, tysiąc kolorów
milion kożuchów, a może więcej
miliard pierścionków i tyleż wzorów
a sklepów... osiem tysięcy pięćset.
Rwetes, hałas, rozróba – każdy tutaj przyjaciel
masz Zenita – Wałęsa? dżinsy dalej na rogu
jest „kociula”, „dzielazko” – co tam masz panie bracie
krema pięć – tristo lira, a za Grundig dam kożuch.

Sprzedasz suszarkę, orwoską błonę
odkurzacz nawet, kto by pomyślał
jeden to nawet sprzedał żonę
i kupił nową za kryształ.
    
A jacy ludzie – rany koguta
Kopt, Żyd i Murzyn, Arab i Turek
ten futro ma i tylko jednego buta
tamten zawiązał gacie na sznurek.
    
Ach ten Istambuł – to jest poezja
muzyka, szał
niestety trzeba odjeżdżać
Istambule – ciao!

    Melodia – pastisz turecko-arabski
    „cheri je t'aime, cheri je t'adore”

Będzie więc Grecja, nowe wrażenia
już uzmysłowić się staram
i jeszcze tylko Morze Egejskie
a przedtem Morze Marmara.

No niech Pan powie Panie Tadku
czy nie uważa Pan to za cud
żeby się bujać na radzieckim statku
jednego dnia po morzach dwóch?
    

    Melodia rosyjska

I dalej, i szybciej, na Azję, na Europę
uskrzydlić „Armenię” ochotę się ma
na Troję, na Bosfor, Beyoglu, Rodopy
ach co to, ach co to, ach co mnie tak pcha?

Jest Pireus, następny wielki port
Armenia nas dowiozła do greckiego progu
panowie, niechby pchnął nas jakiś czort
w ten kraj słońca, oliwek i bogów!

Gdzieś w głąb kraju na Olimp, do Larisy i dalej...
turnie Ossy zobaczyć i żyzną Tessalię.
Termopile odwiedzić – tam rycerz spartański
powiedziałby gdzie siła i męstwo
bo tu jeden Lacedemończyk
mimo klęski odniósł zwycięstwo.

Leonidas – wódz Spratan,
gdzie Spejcheros swe wody rozściela
pokazał jak kochać ojczyznę
i dał przykład jak za nią umierać.

Święte wzgórze, Akropol się błyszczy w oddali
to Ateny witają nas.
Mur się rusza, mur mówi, mur się pali
mur ożywa okrzykami mas!

Mur się święci, kariatydzi, kolumni
partenoni, mur śpiewa i tańczy, i gra
mur się chełpi, chwali i dumni
Ateną – co z zeusowego wyszła łba.

Zbrojna piękność, kochanka pokoju
miłośniczka rozkoszy, radości
wciąż obecna na Akropolu
choć nie miała szczęścia w miłości.

Kolumnady, posągi i świątynie ze świątyń najtrwalsze
ileż dziejów, katastrof, ileż mitów i legend
któż mi powie, że widział gdzieś miasto wspanialsze
niż to miasto, wiszące między ziemią i niebem?

Jaki lud tutaj mieszkał, jaki ogień w nich płonął?
jaki ogrom w nich mocy, odwagi i męstwa?
szli na śmierć z głową dumnie wzniesioną
bo ważyło się życie ich państwa.

Ileż poświęceń tych ateńskich synów
jak ich heroizm sumienia nam szarpie
no powiedzcie, czy wobec ich czynów
nasze „czyny społeczne” coś warte?

Brak umiaru w szaleństwie
niech wybaczy nam Zeus
chwała Akropolis Ateńskiej
przed nami Pireus!

Jakież drogie tu wszystko, rany boskie Panowie
ale nic, szaleć trzeba, bo gest się ma
port Zeusa, knajpeczki, uliczki portowe
a w uszach dźwięczy nam melodia ta...
    
    Melodia – „Dzieci Pireusu”

Teraz Kretę rozświetla nam poranna zorza
knossosowe kolumnady i egejskie głębie
pięć tysięcy lat z górką, tu pośrodku morza
Tezeusz rwał Ariadnę na nitkę i kłębek.
Tutaj przez Amalteję karmiony był Zeus
a za Minosa czasów rozszalały się sztuki
z Minotaurem rozprawił się tutaj Tezeusz
i stąd wraz z mitologią poszły w nas nauki.

Gdzie teatr najwspanialszy, świątynie Asklepiosa
gdzie mykeńscy rycerze po Agamemnonie płaczą
gdzie eleuzyjska orgia i korynckie niebiosa
Panie i Panowie – Peloponeza czas zacząć!
    
    Muzyka grecka – syrtaki

Klejnot wieków, Wenecja wspaniała
kanały, uliczki, mosteczki jak sny
niestety, aura figla nam spłatała
jak nie leje to pada, jak nie pada to mży.

Uroda klejnotów też zależy od nieba
smutne i mokre Prokuratorii są bryły
gondolierom nie chce się śpiewać
i gołębie się gdzieś ukryły.
    
    Melodia włoska – tarantela

Umrzeć można, lecz najpierw Neapol zobaczyć
ujrzeć slumsy i morze oraz błękit nieba
by nie ukradł ktoś torby, trzeba stale tu baczyć
łzę uronić słuchając, kiedy z okna ktoś śpiewa…
    
    Melodia – „Santa Lucia”

Są Pompeje – to przeszłość, to historia, to Rzym
dwa tysiące lat temu świątynie tu były
Rzym to kultur synteza – zapoznajmy się z nim
niech przydusi potęgą myśli ludzkiej i siły.
Lecz stop teraz – ta nazwa nie zabrzmi jednako
dla wszystkich, którzy tu nadpłyną
polska grupa hołd składa poległym rodakom
herosom współczesnym spod Monte Cassino!

Są takie miejsca na ziemi
gdzie klękać należy i czołem bić
bieg czasu nic tutaj nie zmieni
kiedy w ziemi są ślady krwi.

To krew polska zrosiła to wzgórze
teraz krzyży łan stoi, niechaj każdy wie,
że to młodość, odwaga i honor w mundurze
„przechodniu powiedz Polsce, że...”

    Melodia – „Czerwone maki na Monte Cassino”
    
Sycylia, Palermo, katedra w Monreale
mozaiki w kościołach, obrazy jak sny
i choć upał jest straszny, to grupa wytrwale
zgłębia sztuki, roniąc wzruszeń łzy.
    
    Melodia sycylijska

Maghreb nas wita błękitem i bielą
finezją minaretów i hałasem souków
uśmiechem się z nami Arabowie dzielą
pozbywamy się wódki, żelazek i ciuchów.

Moi drodzy, cóż dla nas kartagińskie wawrzyny
my przyćmimy blask słońca lewantu
niech nie liczą się słowa, niech liczą się czyny
chyba stać nas też na coś, na miarę gigantów!
Niech nasz czyn ich czyny zacienia
niech Allach Zeusa zawoła
i mu powie – wiesz stary, pryskają złudzenia
dla nas chyba już renta – papieżem jest Polak!

Orkiestra gra „Jeszcze Polska nie zginęła, kiedy my żyjemy” ludzie wstali, śpiewali i... płakali.
(Ten fragment tekstu napisałem na kolejnym rejsie
w 1978 r. w Casablance, gdzie dowiedzieliśmy się,
że… papieżem jest Polak!!!)


I Armenia nas wiezie w krainę Kichota
w panów duch jakiś wstąpił, panie podniecone
bawić teraz się trzeba, a nie troskać, kłopotać
portfel w rękę i uśmiech – widać już Barcelonę!

Tutaj taniec i radość – tańczmy więc drogie panie
tu króluje na placach sardana
zakrzyknijmy więc chórem, jak krzyczą Hiszpanie
viva słońce i wino! viva! viva Espana!    
    
    Melodia – „Viva Espana”

Teraz dwa dni na morzu w kostiumowych wygłupach
nie wiadomo czy sen to, czy mara
no i Neptun niektórym odbił pieczęć na dupach
i trzymajta się palmy – myśmy są na Kanarach.
    
    Melodia – flamenco

Inny kraj już na nas czeka
żart, zabawka – lecz państwo wszakoż
powstałe gdzieś w średnich wiekach
oczywiście – to Księstwo Monako!
Pałac księcia, kasyno, żetony za darmo
jakaś radość nam w sercach tkwi
oui, bien sur – petite escale w Monte Carlo
Książe Rainier zaprasza do gry!

    Melodia z repertuaru Grace Kelly

Teraz proszę mi pomóc – cóż to za kraina
której mieszkańcy nie mają rękawic ni palta
przemysł prawie żaden – rzeki nawet ni ma
krzyknijmy tu chórem – wyspa zwie się Malta!

Ta wysepka maleńka to natury żart
jej uroda ślepca zamroczy
niejeden lud się przekonał, ile ten żart wart
skrawek ziemi, a jaki uroczy!
    
    Melodia maltańska – folklor

A na tym statku – Jezus Maryja
jak ten czas szybko leci
morze po morzu „Armenia” mija
toż to ostatni balecik.

Co dzień balanga i dwieście uciech
panowie gonią dziewczyny
wszędzie wyczuwa się straszne hucie
och, statku – ty mój jedyny!

Ludzie zgłupieli, się przyodzieli
jeden był Miki myszką
w puzony dęli, pili, szaleli
a myszkę Miki ktoś bzyknął.

Robię badania, więc proszę Pana
ciężaru statku mam przekrój
ubyło tysiąc butli szampana
przybyło 10 ton swetrów.

A ten kierownik, paniusiu droga
ja nie chcę go obmawiać
zamiast kierować – ordung pilnować
to on – łabędzia odstawia!

    Melodia – „Pas de quatre”
    z „Jeziora Łabędziego” –
    mój popisowy numer baletowy

Odessa się zbliża, kres naszej podróży
szkoda trochę, że koniec – to wszystko za mało
wypatrywałem dziś z pokładu i duży
neon ujrzałem w oddali – „akańczałos”.

Głos się we mnie odezwał – „tam na mnie czekają”
wszystkie przygody się stały nic warte
chciałem krzyknąć – „kochani – ja muszę do kraju
do mas, do roboty, do part…”

Znów w przygodę mnie ciągnie
znowu wszystko mi gra
znów usłyszę melodię
Kalinka, Kalinka, Kalinka maja...!
    
    Melodia i taniec – „Kalinka”

Stój pegazie, dość wrażeń
daj oddychać, nie unoś mnie w chmury
we mnie rozkosz – zatrzepocz skrzydłami
lecz unoś – ponurych.
Mnie jest tu dobrze na ziemi
kiedy chodzę w zieleni
czy w fiolecie, w żorżecie czy w bzach
słońce jest gdy się ściemni
błoto złotem się mieni
wiatr mi tarantellę gra.
A jakby ktoś narzekać chciał
na kiepską kuchnię
złą organizację
i stare autokary
na klimatyzację
na informację
i na nocne koszmary
na sprzeczne pilotów gadanie
na deszcz w Wenecji
na Armenii bujanie
i na upał w Grecji...
na Taorminy bezmiar kwietny
na brak kawalerów maltańskich
i brak wybuchu Etny
to... znalazłem winowajcę, co krew Wam wysysa
tego okropnego Orbisa!

Ale, ale – by nie stracić rozrzewnienia wątku
powiem jeszcze co mówiłem na początku:

Wieź kapitanie w krainę bajek
jeden z Neptunem jesteś na ty
i uczyń wszystko, niech nam się zdaje
że podróż ta, to piękne sny.

No i chyba wszystko dobrze było – drogie Panie
no i chyba Neptun dla Armenii był łaskawy
nam jak w raju z Tobą było – kapitanie
ja się boję, że ten rejs nam przejdzie w nawyk.
Wszystkie panie się kochają w kapitanie
w kapitanie widzą szampan, wino, kino
wciąż przychodzą i zadają mi pytanie
czy to prawda, że zmartwychwstał Valentino?

Stop masziny, kaniec kruiza
wsie na biereg
ekipaża nam nie wstrietit nikagda
nie zabudtie, prawierajtie tam, na bortu
pa kajutam astawili my sierdca!
Żiełajem Wam sczastia
igraitie riebiata
praszczaj kapitan
na sierdce nam grustno
i sljozy w głazach
tut wstrietili i sczas potierali
samowo łuczszewo w mirie mariaka.

Już jutro samolot i powrót do kraju
do domu, do domu, do domu nas gna
do rodzin, do pracy, a w sercach zostaje
Armenia, Armenia, Armenia maja...

I w chmurach wiruje i wpełza do środka
za oknem się błąka, w głośnikach nam gra
a w sercach zostaje melodia ta słodka
Armenia, Armenia, Armenia maja...

I każe nam myśleć i każe powtarzać
że miło, że dobrze, wspomnienie wciąż trwa
że trudno ją będzie z serc naszych wymazać
Armenia, Armenia, Armenia maja...
I żyje nam w myślach i w sercach pulsuje
przyciąga, zniewala, w przygody nas pcha
a każda z tych przygód ten refren formuje
Armenia, Armenia, Armenia maja...

I już nam z powrotem nadzieja zakwita
i plany się rodzą, by stało się tak
że znów nas swym ciepłem ten statek powita
Armenia, Armenia, Armenia maja...
        
    Melodia – „ej raz, iszczo raz...”

Było tutaj wielu z Was...
ach, jak oni się bawili...
przyjechali tolka raz...
i… po – sta – no – wi – li...

ej, raz, iszczo raz
iszczo mnoga, mnoga raz...!!!!

code

0b7eda787f6333c57a39c1cc1aff7293.jpg
81fbdcb20086448dbb677d1351984f3e.jpg
8835fee58484791ecd588a17c94a8ceb.jpg