80

PRL-kabaretowo - Przygody pilota Orbisu 1978 r.

 

Przygody pilota Orbisu 1978 r.

który jeszcze nie pilotował polskiej grupy za granicą – czyli zaklęte rewiry pani Lipskiej, szefowej pilotów działu wyjazdów Orbisu w latach 1973-1978.
Dedykuję ten wierszyk moim kolegom – pilotom Orbisu i ich dzieciom, którzy z pewnością będą wiedzieli o co chodzi.


Pewien pilot doświadczon, z miną dziarską i władczą „przyjazdówek” poznawszy rewiry
mówi sobie, no dosyć, czas by dalej wyskoczyć
„wyjazdówki” czas zwiedzić labirynt.

Bardzo pilno mi w drogę, wprost wytrzymać nie mogę
Paryż, Londyn, Neapol mnie nęci
kanaryjskim powietrzem pooddychać i wierzchem
na wielbłądzie w Egipcie pojeździć.

Iść w Kairze na suki, pierścionkowej się sztuki
nauczyć – by wyjść potem na swoje
więc przebrnąwszy przez stresy
przez transfery, kongresy – w pani Lipskiej uderza pokoje.

Służba w pas się kłaniają, z rąk do rąk go podają
a on hardy – odrzuca honory
nie używa fortelu, siada śmiało w fotelu
pyta krótko – jest dla mnie „Batory”?

Pani Lipska schylona, w plan wyjazdów wpatrzona
od niechcenia mu rzuci – mój panie
jeśli czytać pan umie, wnet pan wszystko zrozumie
informacja tam wisi na ścianie.
Marzą obce się kraje, dobrych manier nie staje
tutaj każdy mój pilot już wie
przyjmujemy do drugiej, dzień aż nadto jest długi
a w tej chwili czternasta jest dwie.

Język stanął mu kołkiem, z pana stał się pachołkiem
ciało wiotkie, oblicze zdurniałe
stracił pewność swą całą, zgiął się pilot nasz w pałąk
i tak zgięty pozostał na stałe.

Informuje się wszystkich, i dalekich, i bliskich
że zwyczaje są twarde w tym domu
na nic kwiatki, pomadki, gadki-szmatki i datki
ja nie radzę próbować nikomu

Tutaj nie ma przyjaciół, na protekcji się traci
targowanie niczemu nie służy
to nie bazar egipski i nie targi to „lipskie”
to jest biuro, proszę państwa, podróży.

Więc nasz pilot stroskany, zimną wodą oblany
jakby skąpał pod lodem się w Wiśle
się załamał, spasował, w trymiga zdecydował
iść do pracy uczciwej, w przemyśle.

Och pilocie, ty głupcze, życie nosa ci utrze
przemysłowy Kozaku Naumie.
czy ty wiesz co to biuro, przemysłowa posturo
co się lęgnie w tym twoim rozumie?

Będziesz przez godzin osiem dłubał w uchu lub w nosie
pędził życie biurowe, ponure
lecz on nie chce, zamienia, diferentnie on mniema
zmówcie bracia za niego paciórek.
Święty Guidy, tyś gotów, jako patron pilotów
przywrócić do życia to dziecię
niech otrząśnie się z dumy, racz rozjaśnić mu umysł
i niech wróci tu do nas, bo przecież...

nie jest źle z wyjazdami, zresztą wiecie to sami
każdy z was moc wojaży już przeżył
trzeba pracy, trwałości, trzeba ciut cierpliwości
a nie zaraz tam... Olgierd Budrewicz.

code

0b7eda787f6333c57a39c1cc1aff7293.jpg
81fbdcb20086448dbb677d1351984f3e.jpg
8835fee58484791ecd588a17c94a8ceb.jpg