80

GRAJ TANGO - Moje impresje z podróży

 

Moje impresje z podróży


W latach 1973–1990, a więc przez osiemnaście lat, pracowałem w Orbisie. Ileż mu zawdzięczam. Byłem pilotem francuskojęzycznych grup przyjeżdżających do Polski oraz polskich grup w wielu krajach świata. Byłem też kierownikiem (Cruise Director) czarterowanych wtedy przez Orbis radzieckich statków pasażerskich, na których odbywało podróż 300–450 osób oraz naszym TSS Stefan Batory, na którym pływało 800 pasażerów. Była to zawsze wielka przygoda, ale też praca, którą wykonywałem z całą odpowiedzialnością. Przez te kilkadziesiąt rejsów prawie nie spałem, ale za to miałem wyjątkową okazję przekazywania mojego upojenia światem tysiącom ludzi, organizowania im rozrywki, studiowania dla siebie i dla nich, wygłaszania prelekcji, oprowadzania po zabytkach miast tej kolebki europejskiej kultury, jaką jest basen Morza Śródziemnego. Ciągle nie mogę uwierzyć, że to wszystko prawda i dlaczego  los  był  taki  dla  mnie  łaskawy.
Dziś moim działaniem staram się w różnej formie oddać światu część tamtej łaski. Choćby to najbanalniej zabrzmiało, to jednak mówię prawdę. Zamieszczone niżej moje impresje są częścią całości z tomiku „PRL kabaretowo". Napisałem ten tekst w 1976 roku w czasie rejsu statkiem pasażerskim MS Armenia po portach Morza Śródziemnego i na Wyspy Kanaryjskie, a potem wygłosiłem go z akompaniamentem statkowej orkiestry na balu pożegnalnym, przed wejściem statku do portu w Odessie i zakończeniem tej mojej miesięcznej pracy,
ale też pięknej przygody. Muszę tu powiedzieć, że na domiar szczęścia na tym właśnie rejsie poznałem moją żonę Irenę, też wtedy pilota Orbisu. Wkrótce minie 37 lat naszego małżeństwa. Miałem wtedy  31  lat.
Orbisie – dziękuję za życiową przygodę i… żonę, z którą mam dwie wspaniałe córki. Mam też pięcioro, oczywiście genialnych, wnucząt i wszystkie je bardzo, bardzo kocham.


Turcja – Stambuł 2012 r.

Stambuł ‒ to nie mieści się w głowie
tu się można zatracić ­– tego nikt nie opowie,
setki bazarów, świątyń, meczetów
bajka wyśniona w najpiękniejszych snach
nad tym króluje las minaretów
bo do Allaha należy ten świat!

Karawanseraj – czyż nie cudownie
jak wszystkie Turki, jak jeden Turek
ubrani w chusty tureckie i tureckie spodnie
tańczą równiutko, jakby pod sznurek.

I jeszcze bazar, tysiąc kolorów
milion kożuchów, a może więcej
miliard pierścionków i tyleż wzorów
a sklepów... osiem tysięcy pięćset.

Rwetes, hałas, rozróba ‒ każdy tutaj przyjaciel
„Masz zenitha?”, „Wałęsa?” dżinsy dalej na rogu
jest „kociula”, „dzielazko” ‒ „Co tam masz panie bracie?”
„Krema pięć ‒ tristo lira, a za Grundig dam kożuch”.

Sprzedasz suszarkę, orwoską błonę
odkurzacz nawet, kto by pomyślał
jeden to nawet sprzedał żonę
i kupił nową za kryształ.

A jacy ludzie – rany koguta
Kopt, Żyd i Murzyn, Arab i Turek
ten futro ma i tylko jednego buta
tamten zawiązał gacie na sznurek.
Ach, ten Stambuł ‒ to jest poezja
muzyka, szał
niestety trzeba odjeżdżać
Stambule ‒ ciao!

Melodia: Ya Mustafa ‒ Chérie je t'aime,
chérie je t'adore (Aziz Alili)

 

Grecja  ‒  Ateny, Pireus

Jest Pireus, następny wielki port
Armenia nas dowiozła do greckiego progu
panowie, niechby pchnął nas jakiś czort
w ten kraj słońca, oliwek i bogów!

Termopile odwiedzić ‒ tam rycerz spartański
powiedziałby, gdzie siła i męstwo
bo tu jeden Lacedemończyk
mimo klęski odniósł zwycięstwo.
Leonidas ‒ wódz Spartan
gdzie Sperchejos swe wody rozściela
pokazał, jak kochać ojczyznę
i dał przykład, jak za nią umierać.

Święte wzgórze Akropol się błyszczy w oddali
to Ateny witają nas.
Mur się rusza, mur mówi, mur się pali
mur ożywa okrzykami mas!

Mur się święci, kariatydzi, kolumni
partenoni, mur śpiewa i tańczy, i gra
mur się chełpi, chwali i dumni
Ateną, co z Zeusowego wyszła łba.
Kolumnady, posągi i świątynie ze świątyń najtrwalsze
ileż dziejów, katastrof, ileż mitów i legend
któż mi powie, że widział gdzieś miasto wspanialsze
niż to miasto wiszące między ziemią i niebem?
Brak umiaru w szaleństwie
niech wybaczy nam Zeus
chwała Akropolis ateńskiej
przed nami Pireus!

Jakież drogie tu wszystko, rany boskie panowie
ale nic, szaleć trzeba, bo gest się ma
port Zeusa, knajpeczki, uliczki portowe
a w uszach dźwięczy melodia ta...

Melodia:  „Dzieci Pireusu"

 

Grecja ‒ Kreta, Peloponez

Teraz Kretę rozświetla nam poranna zorza
knossosowe kolumnady i egejskie głębie
pięć tysięcy lat z górką, tu pośrodku morza
Tezeusz rwał Ariadnę na nitkę i kłębek.

Tutaj przez Amalteję karmiony był Zeus
a za Minosa czasów rozszalały się sztuki
z Minotaurem rozprawił się tutaj Tezeusz
i stąd wraz z mitologią poszły w nas nauki.

Gdzie teatr najwspanialszy, świątynie Asklepiosa
gdzie mykeńscy rycerze po Agamemnonie płaczą
gdzie eleuzyjska orgia i korynckie niebiosa
Panie i Panowie ‒ Peloponeza czas zacząć!

Muzyka grecka: syrtaki

 

Włochy ‒ Wenecja

Klejnot wieków, Wenecja wspaniała
kanały, uliczki, mosteczki jak sny
niestety, aura figla nam spłatała
jak nie leje to pada, jak nie pada to mży.

Uroda klejnotów też zależy od nieba
smutne i mokre Prokuratorii są bryły
gondolierom nie chce się śpiewać
i gołębie się gdzieś ukryły.

Melodia: tarantela

 

Włochy ‒ Neapol

Umrzeć można, lecz najpierw Neapol zobaczyć
ujrzeć slumsy i morze oraz błękit nieba
by nie ukradł ktoś torby, trzeba stale tu baczyć
łzę uronić, słuchając, kiedy z okna ktoś śpiewa…

Melodia: Santa Lucia

 

Włochy ‒ Pompeje

Są Pompeje ‒ to przeszłość, to historia, to Rzym
dwa tysiące lat temu świątynie tu były
Rzym to kultur synteza ‒ zapoznajmy się z nim
niech przydusi potęgą myśli ludzkiej i siły

Melodia: Symphony No. 5

 

Włochy ‒ Monte Cassino

Ten tekst jest na DVD w formie piosenki z muzyką Marka  Sewena  i  w  wykonaniu  Jolanty  Kubickiej

Lecz stop teraz ‒ ta nazwa nie zabrzmi jednako
dla wszystkich, którzy tu nadpłyną
hołd teraz składam poległym rodakom
herosom… spod Monte Cassino!
Są takie miejsca na ziemi
gdzie klękać należy i czołem bić
bieg czasu nic tutaj nie zmieni
kiedy w ziemi są ślady krwi.

To krew polska zrosiła to wzgórze
teraz krzyży łan stoi, niechaj każdy wie
że to młodość, odwaga i honor w mundurze
„przechodniu, powiedz Polsce, że..."

Melodia: „Czerwone maki na Monte Cassino"

 

Tunezja ‒ Tunis, Kartagina   
Maroko ‒ Casablanka

Dwa lata później, to jest w 1978 r., na podobnym rejsie dotarła do nas w Casablance wiadomość o wyborze Polaka  na  papieża.  Ach,  co  się  działo!

Maghreb nas wita błękitem i bielą
finezją minaretów i hałasem souków
uśmiechem się z nami Arabowie dzielą
pozbywamy się wódki, żelazek i ciuchów.
Moi drodzy, cóż dla nas kartagińskie wawrzyny
my przyćmimy blask słońca Lewantu
niech nie liczą się słowa, niech liczą się czyny
chyba stać nas też na coś, na miarę gigantów!

Niech nasz czyn ich czyny zacienia
niech Allah Zeusa zawoła
i mu powie: „Wiesz stary, pryskają złudzenia
dla nas chyba już renta ‒ papieżem jest Polak!”   

Melodia: „Jeszcze Polska nie zginęła, kiedy my żyjemy"

 

Hiszpania – Barcelona

I „Armenia" nas wiezie w krainę Kichota
w panów duch jakiś wstąpił, panie podniecone
bawić teraz się trzeba, a nie troskać, kłopotać
portfel w rękę i uśmiech ‒ widać już Barcelonę!

Tutaj taniec i radość ‒ tańczmy więc drogie panie
tu króluje na placach sardana
zakrzyknijmy więc chórem, jak krzyczą Hiszpanie:
„Viva słońce i wino! viva! viva Espana!”    
Jest budowlaniec, co to... królowo!

Melodia: „Viva Espana”, melodia tańca sardana

 

Monako ‒ Monte Carlo

Inny kraj już na nas czeka
żart, zabawka ‒ lecz państwo wszakoż
powstałe gdzieś w średnich wiekach
oczywiście ‒ to Księstwo Monako!
Pałac księcia, kasyno, żetony za darmo
jakaś radość nam w sercach tkwi
oui, bien sur ‒ petite escale w Monte Carlo
Książe Rainier zaprasza do gry!

Melodia z filmu z udziałem Grace Kelly

 

Malta ‒ La Valetta

Teraz proszę mi pomóc ‒ cóż to za kraina
której mieszkańcy nie mają rękawic, ni palta
przemysł prawie żaden ‒ rzeki nawet ni ma
krzyknijmy tu chórem ‒ wyspa zwie się Malta!

Ta wysepka maleńka to natury żart
jej uroda ślepca zamroczy
niejeden lud się przekonał, ile ten żart wart
skrawek ziemi, a jaki uroczy!

Melodia: Maltese melody

 

Na morzu…

(dwa dni na statku bez zawijania do portu)

Teraz dwa dni na morzu w kostiumowych wygłupach. Nie wiadomo, czy sen to, czy mara
– no i Neptun niektórym odbił pieczęć na dupach
i trzymajta się palmy ‒ myśmy są na Kanarach.

A na tym statku – Jezus Maryja
jak ten czas szybko leci
morze po morzu „Armenia" mija
toż to ostatni balecik.

Co dzień balanga i dwieście uciech
panowie gonią dziewczyny
wszędzie wyczuwa się straszne hucie
och, statku ‒ ty mój jedyny!

Ludzie zgłupieli, się przyodzieli
jeden był Miki myszką
w puzony dęli, pili, szaleli
a myszkę Miki ktoś bzyknął.

Robię badania, więc proszę pana
ciężaru statku mam przekrój
ubyło tysiąc butli szampana
przybyło 10 ton swetrów.               

A ten Bartkowski, paniusiu droga
ja nie chcę go obmawiać
zamiast kierować, reprezentować
to on... łabędzia odstawia!

Melodia: „pas de quatre” z „Jeziora Łabędziego”
‒ mój popisowy numer baletowy prezentowany na statku

 

Moje refleksje 1976 r.

na zakończenie tego pięknego rejsu

 

Refleksja 1

Odessa się zbliża, kres naszej podróży
szkoda trochę, że koniec ‒ to wszystko za mało
wypatrywałem dziś z pokładu i duży
neon ujrzałem w oddali ‒ „akańczałos".

Głos się we mnie odezwał: „tam na mnie czekają"
wszystkie przygody się stały nic warte
chciałem krzyknąć: „Kochani, ja muszę do kraju
do mas, do roboty, do partii..."

Znów w przygodę mnie ciągnie
znowu wszystko mi gra
znów usłyszę melodię:
„Kalinka, Kalinka, Kalinka maja”

Melodia: „Kalinka, Kalinka, Kalinka maja"


    Refleksja 2

Stój Pegazie
dość wrażeń
daj oddychać
nie unoś mnie w chmury
we mnie rozkosz
zatrzepocz skrzydłami
lecz unoś ‒ ponurych.
Mnie jest tu dobrze
na ziemi
kiedy chodzę w zieleni
czy w fiolecie
w żorżecie
czy w bzach
słońce jest, gdy się ściemni
błoto złotem się mieni
wiatr mi tarantellę gra.

A jakby ktoś narzekać chciał
na kiepską kuchnię
złą organizację
i stare autokary
na klimatyzację
na informację
i na nocne koszmary
na sprzeczne pilotów gadanie
na deszcz w Wenecji
na „Armenii” bujanie
i na upał w Grecji...
na Taorminy bezmiar kwietny
na brak kawalerów maltańskich
i brak wybuchu Etny
to...
znalazłem winowajcę, co krew wam wysysa
tego okropnego Orbisa!

    Refleksja 3
 
Wieź kapitanie w krainę bajek
jeden z Neptunem jesteś na ty
i uczyń wszystko, niech nam się zdaje
że podróż ta to piękne sny.
No i chyba wszystko dobrze było drogie Panie
no i chyba Neptun dla Armenii był łaskawy
nam jak w raju z Tobą było kapitanie
ja się boję, że ten rejs nam przejdzie w nawyk.
Wszystkie panie się kochają w kapitanie
w kapitanie widzą szampan, wino, kino
wciąż przychodzą i zadają mi pytanie
czy to prawda, że zmartwychwstał Valentino.

    Refleksja 4  

Stop masziny, kaniec kruiza
wsie na biereg
ekipaża nam nie wstrietit nikagda
nie zabudtie, prawierajtie tam, na bortu
pa kajutam astawili my sierdca!
Żiełajem Wam sczastia
igraitie riebiata,
praszczaj kapitan
na sierdce nam grustno
i sljozy w głazach
tut wstrietili i sczas potierali
samowo łuczszewo w mirie mariaka

    Refleksja 5

Już jutro samolot i powrót do kraju
do domu, do domu, do domu nas gna
do rodzin, do pracy, a w sercach zostaje:
„Armenia, Armenia, Armenia maja”.

I w chmurach wiruje i wpełza do środka
za oknem się błąka, w głośnikach nam gra
a w sercach zostaje melodia ta słodka
„Armenia, Armenia, Armenia maja...”

I każe nam myśleć i każe powtarzać
że miło, że dobrze, wspomnienie wciąć trwa
że trudno ją będzie z serc naszych wymazać
„Armenia, Armenia, Armenia maja...”

I żyje nam w myślach i w sercach pulsuje
przyciąga, zniewala, w przygody nas pcha
a każda z tych przygód ten refren formuje
„Armenia, Armenia, Armenia maja...”

I już nam z powrotem nadzieja zakwita
i plany się rodzą, by stało się tak
że znów nas swym ciepłem ten statek powita
„Armenia, Armenia, Armenia maja...”

    Wolne wnioski

Było tutaj wielu z was
ach, jak oni się bawili
przyjechali tolka raz
i… po-sta-no-wi-li...
„ej, raz, iszczo raz
iszczo mnoga, mnoga raz...!”

Melodia: „ej, raz, iszczo raz, iszczo mnoga, mnoga raz…"

 

 

 

 

 

 

 

 

code

0b7eda787f6333c57a39c1cc1aff7293.jpg
81fbdcb20086448dbb677d1351984f3e.jpg
8835fee58484791ecd588a17c94a8ceb.jpg