Szczęście 2006 r.
Moi drodzy, powiem skrycie
miałem superanckie życie
dobra dziadków ja do dzisiaj czuję nutę
Matka ma, w miłości cała
tyle serca dla mnie miała
że bym mógł obdzielić Nową Hutę.
I wzrastałem w tej miłości
chociaż Polskę nam wymościł
wtedy los smutnymi pejzażami
gdy komuna nas obsiadła
a do głów się ludziom wkradła
myśl, że koniec, chyba koniec z nami.
Było wtedy podle, głupio, źle
i nikt nie pomyślałby, że
jakąkolwiek tu nadzieję można żywić
że ta bez humusu gleba
wszak z pomocą, jakże, Nieba
zrodzi w końcu ludzi tu – szczęśliwych.
A więc jestem drogi ludu
żywy przykład tego cudu
wiele słońc nad moją duszą świeci
coś stworzyłem, wymyśliłem
zbudowałem, otworzyłem
ale szczęście, to prawdziwe, to są – dzieci.