80

GRAJ TANGO - Kwiaty mazurskie

 

Kwiaty mazurskie 1991 r.

czyli chłopcy ze Spychowa

Kiedyś, na przełomie ustrojów, znalazłem się w Spy-chowie na Mazurach. Jakież tam piękne widoczki ukazały mi się na rynku i w knajpce tego znanego,  za sprawą Juranda, miasteczka. Tekst ten jest aktualny zarówno dla  wtedy zanikającego  PRL-u  i, myślę,  nie stracił na aktualności do dzisiaj. Przywołując literacką formę wiersza jak i ducha „poematu dygresyjnego” chcę tym wierszem złożyć hołd „Kwiatom  polskim”  Juliana  Tuwima.


Spychowscy chłopcy, jak wiadomo
Nieczęsto hołd oddają domom
Zbierając raczej się na rynku
Koło figury albo szynku
Przy ruskim targu „U Chudego"
Chociaż cholera wie, dlaczego
Bo „U Chudego" drogie piwo
I „Żywca" nie ma, tylko „Warka"
To jednak „Chudy" dla nich arka
I stąd wychodzą ciut, ciut krzywo.
Tu kwitnie ich parlamentaryzm
Tu często biorą się za bary
Tu Heniek od Lewandowskiego
Przedwczoraj kaca miał takiego
Zamiast pokimać iść nad rzekę
To wychlał piwa chyba z bekę.
Jak po tej bece potem beknął
To echo poszło w Mazur toń
Żywyś, lub chcesz żyć, to się broń
Bo Heniek kij w mrowisko wetknął.
Beknięciem poczuł się dotknięty
Kulas Walendziak – choć nie święty
Bo wczoraj walnął w pysk protezą
Kumpla Chudego, tego z Koczka
Tak, że aż krew mu trysła w loczkach
Lecz w Walendziaka wszyscy wierzą...
Inteligentny, charakterny
Uznał, że żart to nader mierny
Kiedy mu Heniek beka w nos
Podczas gdy Kulas je bi-gos.
I jak mu wyrżnie z prawej mańki
Poprawi ze łba, kopa w krok
Aż Heniek puszczał piwne bańki
Od popołudnia, aż po zmrok.
Lecz stronę Heńka wziął Ortalion
Chociaż go wszyscy zwą kanalią
To jednak w biedzie kumpel jest
A teraz warknął niczym pies
I w Walendziaka rzucił kuflem
Podczas gdy tamten walił lufkę
Bo Kulas kiedy w mordę da
Wali kielicha albo dwa.
A tutaj nagle kuflem w pysk
Dało się słyszeć syko-pisk
Danki-cycatki, tej od Włodka
Lecz reszta zachowała spokój
Kulas krwią błysnął w lewym oku
I… pokuśtykał do wychodka

Bo jak Waterloo ma dziać się
To trza się odlać najpierw, nie?

Odlał się, przyszedł, walnął setę
„Ortalion, zrobię z ciebie pietę”
Ryknął mu w nos i ze łba walnął
Młóckę rozpoczął kuriozalną
Wymyślnych ciosów cały sznur
I osiem razy, dwa o mur
I jeszcze z byka, kopa w dziób
Walendziak zaczął widzieć grób
Na to wparował sierżant Rysiek
Bo mu cholernie chciało pić się
Zamówił piwko. „No, co jest grane?”
„Nic Panie Władzo ‒ o, nalane!”
„A jak nalane, nie trza zwlekać
Zdrówko i pędzim – stara czeka”.

code

0b7eda787f6333c57a39c1cc1aff7293.jpg
81fbdcb20086448dbb677d1351984f3e.jpg
8835fee58484791ecd588a17c94a8ceb.jpg